4 dniowy intensywny urlop juz za mna,czesc mebli zostało zamontowane i postawione na swoich miejscach,obrazy zawieszone,posprzatane po łepkach,a i naroznik zamowiny,bedzie w lipcu.
zaczynam od salonu,bo tu sie najwiecej wydarzylo,co prawda stara tapicerka rodzicow jaszcze na miejscu nowego naroznika,ktory dopiero w lipcu bedzie,ale co tam juz widac jak to wszystko bedzie wygladac.Brakuje lampy nad stołem bo kabel niestety jest metr dalej i znów bedzie trzeba bruzde robic w swiezo pomalowanych sufitach i juz sie boje o ta tone kurzu na moich juz zarysowanych,calych w bialym pyle panelach.
nie wiem czy nie jest przypadkiem za pstrokato jak dla niektorych,sama nie wiedziałam jak to wszystko wyjdzie,ale myśle,ze sie podoba,bo mi bardzo.Chocaiz moi rodzice to dalej do moich krzesełek nie sa przekonani.
A i jeszcze prosba do wszystkich blogowiczów ktorzy uzytkuja ciemne panele,jak sie pozbyc białego nalotu z nich,jak z tym całym kurzem walczyliscie,bo ja po 4 godzinnym czyszczeniu na kolanach papierem kuchennym mam ich dosc????